Żołnierze bolszewickiej 1 Armii Konnej S. Budionnego.
Bitwa pod Komarowem.
Między 20 i 30 sierpnia sytuacja strategiczna rozwinęła się zdecydowanie na korzyść Polaków. Na północy pobito i okrążono radziecką 4. armię oraz korpus Gaja. Przyparte do niemieckiej granicy, w zdecydowanej większości przeszły ją 25 sierpnia pod Kolnem, poddając się internowaniu. W centrum polskie uderzenie znad Wieprza do końca sierpnia osiągnęło linię Bugu, odzyskując Horodło i Małcze. Zakończyła się Bitwa Warszawska. 22 sierpnia urzędujący w Białymstoku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski na wieść o nadchodzących polskich oddziałach w panice opuścił miasto. Razem z nim na 10 wozach i bryczce uciekła „1. Polska Armia Czerwona” w sile 176 ludzi. Na południu Polacy odzyskali większość pozycji utraconych w czasie ofensywy Budionnego. Główny ciężar walk na tym froncie przeniósł się teraz bardziej na północ. 29 sierpnia rozpoczęła się bitwa o Zamość. Armia Budionnego otrzymała rozkaz przerwania polskiego frontu między Hrubieszowem i Zamościem, uderzenia na Lublin i wyjścia na tyły oddziałów Grupy Naczelnego Wodza. Miała to być ostatnia, radziecka próba odzyskania strategicznej inicjatywy. Polacy świadomi zagrożenia ściągali pod Zamość wszystkie wolne odwody. 30 sierpnia, po ciężkich walkach, Budionny odwołał bezpośredni atak na miasto i zarządził obejście go od zachodu. Polacy nie ustępowali, sukcesywnie dążąc do okrążenia Konnej Armii. Już 31 sierpnia Budionny zarządził odwrót. Na drodze stanęła mu jednak polska 1. Dywizja Jazdy płk. Juliusza Rommla. Tworzyły ją 2. Pułk szwoleżerów oraz 1., 8., 9., 12. i 14. pułki ułanów. W sumie było to około 2 tys. żołnierzy. Przeciwnik miał ponad ośmiokrotną przewagę. Rozpoczęła się bitwa pod Komarowem – ostatnie wielkie starcie kawalerii w historii Europy. Pierwsza część bitwy rozegrała się między Wolą Śniatycką, Miączynem i Zawalewem. Przez dwie godziny obie strony toczyły klasyczną walkę kawaleryjską, szarżując i kontr szarżując na siebie wzajemnie. Polacy nie ustąpili mimo olbrzymiej przewagi przeciwnika. Przełomowym momentem okazało się wyrzucenie radzieckiej 11. dywizji kawalerii z Woli Śniatyckiej. Budionny próbował przejąć inicjatywę, organizując kontratak z Wolicy w kierunku wzgórza 255. Ruszyła przeciwko niemu szarża 9. pułku ułanów majora Dembińskiego. Zatrzymała ona przeciwnika na tyle, by umożliwić przegrupowanie i atak 8. pułku ułanów rotmistrza Kornela Krzeczunowicza. Nadszedł krytyczny moment bitwy. Oddajmy głos dowódcy 8. pułku: „Pod purpurowo zachodzące słońce widoczność była zła. Co na ziemi – to było czarną masą, a przecież musiałem z sekundową dokładnością celować uderzenie pułku w sześciokrotnie (!) przeważającą masę, aby to uderzenie było skuteczne. Pamiętam, że konia płazem szabli zmusiłem do galopu, bo nie reagował na ostrogi. Budionnowcy stanęli nagle i próbowali wyrównać swoją linię, co ich zgubiło. Tej niezwykle silnej szarży nie wytrzymał nieprzyjaciel. Przyjął ją salwą z pistoletów, ledwie słyszalną wśród naszych gromkich „hurra” i natychmiast podał tyły. Wzdłuż całego frontu zawróciły jego oddziały. W jednym miejscu przełamana, cała 6. dywizja bolszewicka galopem opuszczała pole bitwy, ścigana przez 8. i 9. pułki ułanów. Było to widowisko wspaniałe, którego nigdy w życiu nie zapomnę”. 8. pułk ułanów swoją wspaniałą szarżą wbił się głęboko w szyki przeciwnika, docierając aż do stanowiska dowodzenia Budionnego (ułani zdobyli jego samochód). Cios, jaki 1. Armia Konna otrzymała pod Komarowem nie tylko zadał jej ciężkie straty (około 4 tysięcy zabitych i rannych), ale przede wszystkim złamał jej morale. Następnego dnia po Komarowie dowódcy „Konarmii” – Budionny, Stalin, Woroszyłow i Timoszenko porzucili swoje oddziały, uciekając na wschód. Ostatnia próba odzyskania inicjatywy zakończyła się dla wojsk radzieckich upokarzają klęską. Polska kawaleria w wielkim stylu, godnym wspaniałej historii tej formacji, zakończyła epokę konia i szabli, zwyciężając w szyku konnym nieporównywalnie silniejszego przeciwnika. Nieprzyjaciel został pobity i odrzucony, ale do końca wojny wciąż było bardzo daleko. Po zakończeniu Bitwy Warszawskiej polskie dowództwo rozpoczęło przegrupowanie do Operacji Niemeńskiej. Od 17 do 25 sierpnia trwało II Powstanie Śląskie. Strzelano na granicy polsko – litewskiej. Dalej walczyliśmy sami, bez nadziei na pomoc Zachodu. Jeszcze 22 sierpnia premier Anglii D. Lloyd Georg oświadczył: „Jeżeli Rosja ma chęć zgnieść Polskę, może to zrobić kiedykolwiek zechce”. Polska kawaleria pod Komarowem uczyniła tę propozycję cokolwiek nieaktualną.
Między 20 i 30 sierpnia sytuacja strategiczna rozwinęła się zdecydowanie na korzyść Polaków. Na północy pobito i okrążono radziecką 4. armię oraz korpus Gaja. Przyparte do niemieckiej granicy, w zdecydowanej większości przeszły ją 25 sierpnia pod Kolnem, poddając się internowaniu. W centrum polskie uderzenie znad Wieprza do końca sierpnia osiągnęło linię Bugu, odzyskując Horodło i Małcze. Zakończyła się Bitwa Warszawska. 22 sierpnia urzędujący w Białymstoku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski na wieść o nadchodzących polskich oddziałach w panice opuścił miasto. Razem z nim na 10 wozach i bryczce uciekła „1. Polska Armia Czerwona” w sile 176 ludzi. Na południu Polacy odzyskali większość pozycji utraconych w czasie ofensywy Budionnego. Główny ciężar walk na tym froncie przeniósł się teraz bardziej na północ. 29 sierpnia rozpoczęła się bitwa o Zamość. Armia Budionnego otrzymała rozkaz przerwania polskiego frontu między Hrubieszowem i Zamościem, uderzenia na Lublin i wyjścia na tyły oddziałów Grupy Naczelnego Wodza. Miała to być ostatnia, radziecka próba odzyskania strategicznej inicjatywy. Polacy świadomi zagrożenia ściągali pod Zamość wszystkie wolne odwody. 30 sierpnia, po ciężkich walkach, Budionny odwołał bezpośredni atak na miasto i zarządził obejście go od zachodu. Polacy nie ustępowali, sukcesywnie dążąc do okrążenia Konnej Armii. Już 31 sierpnia Budionny zarządził odwrót. Na drodze stanęła mu jednak polska 1. Dywizja Jazdy płk. Juliusza Rommla. Tworzyły ją 2. Pułk szwoleżerów oraz 1., 8., 9., 12. i 14. pułki ułanów. W sumie było to około 2 tys. żołnierzy. Przeciwnik miał ponad ośmiokrotną przewagę. Rozpoczęła się bitwa pod Komarowem – ostatnie wielkie starcie kawalerii w historii Europy. Pierwsza część bitwy rozegrała się między Wolą Śniatycką, Miączynem i Zawalewem. Przez dwie godziny obie strony toczyły klasyczną walkę kawaleryjską, szarżując i kontr szarżując na siebie wzajemnie. Polacy nie ustąpili mimo olbrzymiej przewagi przeciwnika. Przełomowym momentem okazało się wyrzucenie radzieckiej 11. dywizji kawalerii z Woli Śniatyckiej. Budionny próbował przejąć inicjatywę, organizując kontratak z Wolicy w kierunku wzgórza 255. Ruszyła przeciwko niemu szarża 9. pułku ułanów majora Dembińskiego. Zatrzymała ona przeciwnika na tyle, by umożliwić przegrupowanie i atak 8. pułku ułanów rotmistrza Kornela Krzeczunowicza. Nadszedł krytyczny moment bitwy. Oddajmy głos dowódcy 8. pułku: „Pod purpurowo zachodzące słońce widoczność była zła. Co na ziemi – to było czarną masą, a przecież musiałem z sekundową dokładnością celować uderzenie pułku w sześciokrotnie (!) przeważającą masę, aby to uderzenie było skuteczne. Pamiętam, że konia płazem szabli zmusiłem do galopu, bo nie reagował na ostrogi. Budionnowcy stanęli nagle i próbowali wyrównać swoją linię, co ich zgubiło. Tej niezwykle silnej szarży nie wytrzymał nieprzyjaciel. Przyjął ją salwą z pistoletów, ledwie słyszalną wśród naszych gromkich „hurra” i natychmiast podał tyły. Wzdłuż całego frontu zawróciły jego oddziały. W jednym miejscu przełamana, cała 6. dywizja bolszewicka galopem opuszczała pole bitwy, ścigana przez 8. i 9. pułki ułanów. Było to widowisko wspaniałe, którego nigdy w życiu nie zapomnę”. 8. pułk ułanów swoją wspaniałą szarżą wbił się głęboko w szyki przeciwnika, docierając aż do stanowiska dowodzenia Budionnego (ułani zdobyli jego samochód). Cios, jaki 1. Armia Konna otrzymała pod Komarowem nie tylko zadał jej ciężkie straty (około 4 tysięcy zabitych i rannych), ale przede wszystkim złamał jej morale. Następnego dnia po Komarowie dowódcy „Konarmii” – Budionny, Stalin, Woroszyłow i Timoszenko porzucili swoje oddziały, uciekając na wschód. Ostatnia próba odzyskania inicjatywy zakończyła się dla wojsk radzieckich upokarzają klęską. Polska kawaleria w wielkim stylu, godnym wspaniałej historii tej formacji, zakończyła epokę konia i szabli, zwyciężając w szyku konnym nieporównywalnie silniejszego przeciwnika. Nieprzyjaciel został pobity i odrzucony, ale do końca wojny wciąż było bardzo daleko. Po zakończeniu Bitwy Warszawskiej polskie dowództwo rozpoczęło przegrupowanie do Operacji Niemeńskiej. Od 17 do 25 sierpnia trwało II Powstanie Śląskie. Strzelano na granicy polsko – litewskiej. Dalej walczyliśmy sami, bez nadziei na pomoc Zachodu. Jeszcze 22 sierpnia premier Anglii D. Lloyd Georg oświadczył: „Jeżeli Rosja ma chęć zgnieść Polskę, może to zrobić kiedykolwiek zechce”. Polska kawaleria pod Komarowem uczyniła tę propozycję cokolwiek nieaktualną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz