Ślęża
A. Brückner, Dzieje kultury polskiej.
Państwo Piastowe powstało zupełnie organicznie. Nieraz bowiem wybija się śród szeregu pokrewnych szczepów jeden, którego dzielny książę, hołdując przyrodzonej niemal zaborczości, podbija okolicznych i łączy je w całość. Tak było w Czechach, gdzie książę praski w ciągu X wieku wszystkich innych podbił i wybił; tak było na Rusi, gdzie książę kijowski najpierw najbliższych (Drzewian), w końcu i najdalszych (Wiatyczów) dynastii własnych pozbawił. Tak było i u nas. U końca tego procesu około r. 960 widzimy, że państwo Mieszki I objęło Polskę i wschodnie Pomorze, jak to z jego „darowizny" Polski dla papieża wynika; nie on to wszystko zdobył. Nieprzejednaną nienawiścią pałali przeciw Polsce jej sąsiedzi północni — Pomorzanie, zachodni — Lucice, którzy się nawet z odwiecznym wrogiem, z Niemcami, bratali, byle przeciw Polsce. Tę żywiołową nienawiść tłumaczą chyba dawniejsze zakusy Piastów, by dobić się morza i całego dorzecza Odry; na przeszkodzie stanęli im Pomorzanie i Lucice i stąd waśń nieprzejednana. Obaj więc pierwsi Piastowie (poprzedników nie znamy) panowali nad całą etnograficzną Polską między Bugiem a Odrą-Bobrem (i nad Pomorzem, ale nie całym), wychylając się przelotnie i za jej granice, ku Łużycom i Morawie: był to więc rozwój najzupełniej organiczny; instynkt zaborczy zadowolił się pierwotnie pochłonięciem szczepów o tym samym języku i zwyczaju, a były to następujące: Polanie w Wielkopolsce w dorzeczu Warty; Wiślanie w Małopolsce nad górną Wisłą; Ślązacy na Śląsku nad górną Odrą; Mazowszanie nad środkową Wisłą; pomniejsze szczepy: na północy Kujawy między Mazurami a Polanami, pod nimi ziemie Łęczycka i Sieradzka, od głównych grodów przezwane. Otaczali ich od północy językowo i obyczajowo im najbliżsi Pomorzanie, siedzący między Notecią a morzem; od zachodu niemal równie im bliscy Lucice i dalsi nieco Łużyczanie; góry przedzielały ich od Czechów i Słowaków, tylko z Morawianami przy Bramie Morawskiej, odwiecznym szlaku handlowym, stykali się bezpośrednio; tu zlewały się narzecza, tak że ścisłą granicę trudno pociągnąć. Na wschodzie Kuś, dalej na północnym wschodzie i północy obce zupełnie szczepy Jaćwingów i Prusów. Od epoki prasłowiańskiej przystępujemy wprost do prapolskiej, tj. nie uznajemy żadnej przejściowej, tzw. lechickiej, jaką wymyślili filologowie; dziś już i historyków na ten manowiec sprowadzili. W prasłowiańskich siedzibach wszyscy zachodni Słowianie bez wyjątku tworzyli pewną całość nieco odrębną, złożoną z kilku pomniejszych szczepów; gdy około r. 500 na zachód ruszali, każdy z tych szczepów, czeski, pomorski, lucicki, serbski, zażył swoim własnym bytem i językiem; że się pomorski i lucicki język bardziej do polskiego, a serbski do czeskiego zbliżał, tłumaczy się z bliskości, a raczej bezpośredniej łączności ich siedzib. Wszelkie cechy, jakimi się dziś i niemal od lat tysiąca np. język czeski od polskiego różni, są wtórne; około r. 500 nie było ich ani śladu. Łączyć więc północno-zachodnie języki (polski, pomorski itd.) w jakąś osobliwszą spólnotę, nazywać ją niemożliwym mianem (lechicka) i przeciwstawiać południowo-zachodniej (czeskiej i serbskiej), nie ma przyczyny, skoroż nie ma ani ozasu, ani miejsca dla podobnej spólnoty.
Zawiązkiem państwa było księstwo Polan, tj. ziemie poznańska, gnieźnieńska i kaliska. Ci Polanie narzucili całemu państwu późniejszemu swe imię od pól, tj. bezleśnych szmatów nad Wartą, a powtarza się ich nazwa nad Dnieprem, chociaż między jednymi a drugimi Polanami nigdy żadnego związku nie było; czysty to przypadek i nic więcej. Nazwa Wiślan (zwanych Małopolanami w przeciwieństwie do Wielkopolan, jako późniejsi niby Polanie) ginie już w X wieku, w IX parokrotnie ją wspomniano. Nazwę Śląska znacznie z czasem rozszerzono; pierwotnie obejmowała część jego środkową z Wrocławiem; później rozszerzano nazwę i na dolny i górny Śląsk. Na dolny Śląsk z Krosnem, Głogowem i Legnicą składały się ziemie Bobrzan (od rzeki Bobru) i Dziaduszów; Trzebowian jednak, wymienionych w falsyfikacie praskim z r. 1086, nie było żadnych. Śląsk górny obejmował ziemię opolską, bytomską i raciborską. Sama nazwa poszła od wandalskich Silingów-Ślęgów; od nich to pod Wrocławiem ową górę i strugę Ślążą nazwano; góra, niegdyś siedziba osobliwszego kultu, czy jeszcze germańskiego (bają o kulcie braci Alcis?), w każdy sposób słowiańskiego, bo to Thietmar wyraźnie poświadcza, wynosi się tak stromo z równiny, że kult pogański mógł z nią łatwo pojęcie mieszkania boga łączyć. Dziś nazywa się Sobotą, Zobten, od dni targowych, a rzeczka Lohe; od góry i rzeczki najpierw Śląsk środkowy, wrocławski, nazwę przejął, szczep Ślążanie, pole Śląsko, u nas dziś Śląsk, bo my zawsze dawne miejscowe nazwy nijakie w męskie odmieniamy.
Państwo Piastowe powstało zupełnie organicznie. Nieraz bowiem wybija się śród szeregu pokrewnych szczepów jeden, którego dzielny książę, hołdując przyrodzonej niemal zaborczości, podbija okolicznych i łączy je w całość. Tak było w Czechach, gdzie książę praski w ciągu X wieku wszystkich innych podbił i wybił; tak było na Rusi, gdzie książę kijowski najpierw najbliższych (Drzewian), w końcu i najdalszych (Wiatyczów) dynastii własnych pozbawił. Tak było i u nas. U końca tego procesu około r. 960 widzimy, że państwo Mieszki I objęło Polskę i wschodnie Pomorze, jak to z jego „darowizny" Polski dla papieża wynika; nie on to wszystko zdobył. Nieprzejednaną nienawiścią pałali przeciw Polsce jej sąsiedzi północni — Pomorzanie, zachodni — Lucice, którzy się nawet z odwiecznym wrogiem, z Niemcami, bratali, byle przeciw Polsce. Tę żywiołową nienawiść tłumaczą chyba dawniejsze zakusy Piastów, by dobić się morza i całego dorzecza Odry; na przeszkodzie stanęli im Pomorzanie i Lucice i stąd waśń nieprzejednana. Obaj więc pierwsi Piastowie (poprzedników nie znamy) panowali nad całą etnograficzną Polską między Bugiem a Odrą-Bobrem (i nad Pomorzem, ale nie całym), wychylając się przelotnie i za jej granice, ku Łużycom i Morawie: był to więc rozwój najzupełniej organiczny; instynkt zaborczy zadowolił się pierwotnie pochłonięciem szczepów o tym samym języku i zwyczaju, a były to następujące: Polanie w Wielkopolsce w dorzeczu Warty; Wiślanie w Małopolsce nad górną Wisłą; Ślązacy na Śląsku nad górną Odrą; Mazowszanie nad środkową Wisłą; pomniejsze szczepy: na północy Kujawy między Mazurami a Polanami, pod nimi ziemie Łęczycka i Sieradzka, od głównych grodów przezwane. Otaczali ich od północy językowo i obyczajowo im najbliżsi Pomorzanie, siedzący między Notecią a morzem; od zachodu niemal równie im bliscy Lucice i dalsi nieco Łużyczanie; góry przedzielały ich od Czechów i Słowaków, tylko z Morawianami przy Bramie Morawskiej, odwiecznym szlaku handlowym, stykali się bezpośrednio; tu zlewały się narzecza, tak że ścisłą granicę trudno pociągnąć. Na wschodzie Kuś, dalej na północnym wschodzie i północy obce zupełnie szczepy Jaćwingów i Prusów. Od epoki prasłowiańskiej przystępujemy wprost do prapolskiej, tj. nie uznajemy żadnej przejściowej, tzw. lechickiej, jaką wymyślili filologowie; dziś już i historyków na ten manowiec sprowadzili. W prasłowiańskich siedzibach wszyscy zachodni Słowianie bez wyjątku tworzyli pewną całość nieco odrębną, złożoną z kilku pomniejszych szczepów; gdy około r. 500 na zachód ruszali, każdy z tych szczepów, czeski, pomorski, lucicki, serbski, zażył swoim własnym bytem i językiem; że się pomorski i lucicki język bardziej do polskiego, a serbski do czeskiego zbliżał, tłumaczy się z bliskości, a raczej bezpośredniej łączności ich siedzib. Wszelkie cechy, jakimi się dziś i niemal od lat tysiąca np. język czeski od polskiego różni, są wtórne; około r. 500 nie było ich ani śladu. Łączyć więc północno-zachodnie języki (polski, pomorski itd.) w jakąś osobliwszą spólnotę, nazywać ją niemożliwym mianem (lechicka) i przeciwstawiać południowo-zachodniej (czeskiej i serbskiej), nie ma przyczyny, skoroż nie ma ani ozasu, ani miejsca dla podobnej spólnoty.
Zawiązkiem państwa było księstwo Polan, tj. ziemie poznańska, gnieźnieńska i kaliska. Ci Polanie narzucili całemu państwu późniejszemu swe imię od pól, tj. bezleśnych szmatów nad Wartą, a powtarza się ich nazwa nad Dnieprem, chociaż między jednymi a drugimi Polanami nigdy żadnego związku nie było; czysty to przypadek i nic więcej. Nazwa Wiślan (zwanych Małopolanami w przeciwieństwie do Wielkopolan, jako późniejsi niby Polanie) ginie już w X wieku, w IX parokrotnie ją wspomniano. Nazwę Śląska znacznie z czasem rozszerzono; pierwotnie obejmowała część jego środkową z Wrocławiem; później rozszerzano nazwę i na dolny i górny Śląsk. Na dolny Śląsk z Krosnem, Głogowem i Legnicą składały się ziemie Bobrzan (od rzeki Bobru) i Dziaduszów; Trzebowian jednak, wymienionych w falsyfikacie praskim z r. 1086, nie było żadnych. Śląsk górny obejmował ziemię opolską, bytomską i raciborską. Sama nazwa poszła od wandalskich Silingów-Ślęgów; od nich to pod Wrocławiem ową górę i strugę Ślążą nazwano; góra, niegdyś siedziba osobliwszego kultu, czy jeszcze germańskiego (bają o kulcie braci Alcis?), w każdy sposób słowiańskiego, bo to Thietmar wyraźnie poświadcza, wynosi się tak stromo z równiny, że kult pogański mógł z nią łatwo pojęcie mieszkania boga łączyć. Dziś nazywa się Sobotą, Zobten, od dni targowych, a rzeczka Lohe; od góry i rzeczki najpierw Śląsk środkowy, wrocławski, nazwę przejął, szczep Ślążanie, pole Śląsko, u nas dziś Śląsk, bo my zawsze dawne miejscowe nazwy nijakie w męskie odmieniamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz