Strzelcy niemieckich landsknechtów.
Rys. Braun & Schneider.
Hetman Zborowski zaskoczył przeciwnika w czasie przeprawy przez Motławę k. Lubiszewa. W chwili przybycia polskich oddziałów na wschodni przez przeszło 600 rajtarów i konnej milicji gdańskiej Winkelbrucha oraz ok. 1600 landsknechtów z 3 działami i 3 wozami wyposażonymi w ciężkie hakownice. Jazda rozwinęła się na prawym skrzydle pośpiesznie zestawionego szyku. Za nią stanęła część piechoty. Lewe skrzydło tworzyli landsknechci, przed którymi ustawiono owe 3 działa. Zborowski rzucił na niemiecką kawalerię ok. 300 husarzy i petyhorców. Był to prawdopodobnie atak pozorowany, mający związać przeciwnika do czasu rozstrzygnięcia sytuacji na lewym skrzydle. Węgierska piechota po krótkiej wymianie ognia z landsknechtami zaatakowała i zdobyła armaty przeciwnika. Hajducy obrócili je i otworzyli ogień na drugą linię, która próbowała odgryzać się hakownicami na wozach. Pikinierzy landsknechtów ruszyli do kontrataku. Węgrzy odłożyli swoje rusznice … i szablami poucinali niemieckie piki. Widząc sukces hajduków Zborowski rzucił do drugiej szarży husarię. Rozbiła ona jazdę przeciwnika i odrzuciła ją na landsknechtów, po czym atakując dalej rozerwała również szyk piechoty. W tym momencie na obu skrzydłach rozpoczęła się paniczna ucieczka gdańskich najemników. Na drugim brzegu Motławy stały jeszcze potężne siły, prawie czterokrotnie silniejsze od oddziałów Zborowskiego. Gdańska milicja widzą jednak pogrom swoich zawodowców również zaczęła uciekać, pociągając za sobą resztę landsknechtów. Polska kawaleria przeprawiła się przez rzekę i ruszyła w pościg, bezlitośnie masakrując spanikowanego przeciwnika. Zwycięstwo armii królewskiej było absolutne. Oddziały Winkelbrucha w samych zabitych straciły przeszło 4,5 tysiąca żołnierzy. Prawie 5 tysięcy Gdańszczan oraz ich najemników poszło do niewoli. Można uznać, że unicestwiona została prawie cała armia zbuntowanego miasta. Armia królewska zapłaciła za to fantastyczne zwycięstwo minimalnymi stratami: 187 zabitych i rannych.
Gdańsk nie chciał się poddać, ale wobec utraty armii polowej mógł już tylko się bronić. Ostatecznie po długim oblężeniu, w grudniu 1577 roku zwyciężył rozsądek i rebelianci ukorzyli się przed królem, uznając jego majestat, przepraszając za swój opór i wypłacając przeszło 200 tysięcy złotych. Stefan Batory z kolei utrzymał dotychczasowe przywileje Gdańska. Wykreowany w ten sposób układ opłacał się obu stronom. Król odzyskał swój prestiż, a Rzeczpospolita umocniła władzę nad Pomorzem Gdańskim. Z kolei miasto tracą polityczną niezależność utrzymało swoją pozycję ekonomiczną, stając się z buntownika wiernym poddanym, broniącym swoich związków z Polską nawet gdy ta padała już pod ciosami sąsiadów. Kto wie, jakby się to wszystko potoczyło, gdyby nie surowa lekcja, jaką Gdańszczanom udzielili pod Lubiszewem hetman Zborowski, jego husaria i węgierska piechota.
Bibliografia:
1. Sikora R., Lubieszów 17IV 1577, Zabrze 2005.
2. Spórna M., Słownik największych wodzów i dowódców polskich, Zielona Góra 2006.
3. Cieślak E., Biernat Cz., Dzieje Gdańska, Gdańsk 1975,
4. Besala J., Stefan Batory, Poznań 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz