wtorek, 27 września 2011

Bitwa pod Kircholmem (27 września 1605 r).

Kircholm 1605 r. W tle, na wzgórzu, hetman Chodkiewicz ze sztabem. 
Mal. W. Kossak.

Jedno z najefektowniejszych zwycięstw w polskiej historii i wielki dzień naszej superkawalerii – husarii. Przeciwnik miał nie tylko znaczną przewagę liczebną, ale też nieporównywalną siłę ognia i dobrą pozycję. Zdawałoby się …. sprawa przesądzona, a jednak Chodkiewicz w ciągu niecałych 3 godzin dosłownie zmiażdżył szwedzką armię. Zwyciężyła taktyka i porażająca skuteczność polskiej jazdy.
Bitwa była kulminacyjnym starciem polsko – szwedzkiej wojny o Inflanty. Po serii dotkliwych porażek w bitwach z oddziałami Krzysztofa Radziwiłła „Pioruna” i Jana Zamoyskiego król Szwecji Karol IX Sundermański postanowił rozstrzygnąć wojnę na swoją korzyść zdobywając Rygę. W sierpniu 1605 roku obległ ją korpus Joachima Mansfeldta. Tym razem przeciwnikiem Szwedów był hetman polny litewski Jan Karol Chodkiewicz (w 1604 roku pobił Szwedów pod Białym Kamieniem). Mając znacznie mniejsze siły mógł albo zaatakować wroga pod murami Rygi, albo sprowokować bitwę na swoim terenie. Wybrał to drugie rozwiązanie. Aby dobrze przygotować się nie zaniedbał niczego – łącznie z dezinformacją przeciwnika, którego przekonał, że jego siły są nie tylko słabe, ale zdemoralizowane i w walce łatwo ulegną.
25 września 1605 roku Szwedzi rozbili pod Rygą polski podjazd. Do niewoli dostał się towarzysz husarski Tomasz Krajewski. Przesłuchiwany powiedział dokładnie to, co chciano od niego usłyszeć – że wojska Chodkiewicza są nieliczne i zmęczone. Trudno dzisiaj orzec, czy Krajewski był przypadkowym jeńcem czy też była to akcja polskiego wywiadu. Faktem jest, że utwierdził Szwedów w przekonaniu o czekającym ich pewnym zwycięstwie. Karol IX wydał nawet dla swojego sztabu ucztę, na której rozdzielał przyszłe łupy po pokonanych Polakach (!). W nocy z 26 na 27 września Szwedzi zwinęli oblężenie Rygi i ruszyli do oddalonego o 13 km Kircholmu, gdzie obozowała armia Chodkiewicza.
Rankiem 27 września obie armie rozwinęły się do bitwy. Chodkiewicz dysponował 1040 żołnierzami piechoty wspartymi przez kilka lekkich dział. Jego kawaleria liczyła około 2400 ludzi (w większości była to husaria). Piechota w dwóch kolumnach stanęła w pierwszej linii. W lukach między piechotą Chodkiewicz umieścił 300 husarzy porucznika Wincentego Wojny. W drugiej linii stanęli husarze Teodora Lackiego, a za nimi konni ochotnicy. Prawym skrzydłem (ok. 700 husarzy oraz konni ochotnicy w dwóch rzutach) dowodził rotmistrz Jan Piotr Sapieha. Na lewym stanęło około 900 kawalerzystów Tomasza Dąbrowy.
Szwedzi rozwinęli swój szyk na rozległym wzgórzu ok. kilometra od pozycji Chodkiewicza. Mieli w sumie około 8500 piechoty i 2500 kawalerii oraz 11 dział. W pierwszej linii stanęło 7 półregimentów piechoty (po ok. 650 ludzi każdy) pod dowództwem Andersa Lenartssona, za nimi 6 półregimentów jazdy (w sumie ok. 1500 ludzi). Na prawym skrzydle stanęła jazda hrabia Mansfeldta, a na lewym pułkownika Brandta. W drugim rzucie stanęła reszta piechoty oraz odwód złożony z 5 półregimentów jazdy.
Ponieważ Szwedzi trwali na swojej pozycji Chodkiewicz polecił Dąbrowie wykonanie manewru pozorowanej ucieczki. Banalnie prosty i zdawałoby się „oklepany” fortel zadziałał bezbłędnie. Pierwszy rzut armii szwedzkiej zszedł ze wzgórza i rozpoczął atak. Wchodzący pod górę Szwedzi dostali z bliska silny ogień polskiej piechoty i artylerii, po czym uderzyła na nich husaria Wojny i rajtarzy kurlandzcy. Rajtaria Mansfeldta próbowała ratować własną piechotę, ale w starciu z najlepszą kawalerią ówczesnej Europy nie miała żadnych szans. Dąbrowa rozbił i odrzucił szwedzką jazdę po czym uderzył od tyłu centrum szwedzkiego pierwszego rzutu. Husaria razem z lekką jazdą szybko złamały szyk piechoty Lenartssona, zmieniając ją w bezładnie uciekający, spanikowany tłum. Anders Lenartsson poległ, podobnie jak książę Fryderyk Luneburski, którego śmiertelnie ranił sam Dąbrowa.
Rozbite oddziały pierwszego rzutu armii Karola IX zmieszały drugą linię uniemożliwiając wprowadzenie jej do walki. Aby zyskać czas konieczny dla uporządkowania szyku król szwedzki rzucił przeciwko prawemu skrzydłu polskiej armii pozostałe siły własnej kawalerii. Jan Sapieha mimo przewagi Szwedów szybko rozbił pierwszą linię przeciwnika i związał w walce drugą.
Chodkiewicz wysłał jako wsparcie prawego skrzydła grupę Lackiego. Rozbił on uderzeniem z flanki rajtarię walczącą z jazdą Sapiehy. Zniszczył też oddziały, które próbowały kontratakować, po czym ścigając niedobitki wyszedł na tyły armii szwedzkiej. Część oddziałów Karola IX wciąż jeszcze broniła się w zabudowaniach Kircholmu. Na wzgórek kościelny zajęty przez szwedzki sztab Chodkiewicz rzucił całą piechotę. Błyskawicznym atakiem zajęła ona tą pozycję i był to koniec szwedzkiego oporu. Niedobitki armii Karola Sundermańskiego uciekały w panice ku morzu, gdzie na ryskiej redzie czekała szwedzka flota. Ścigała ich polska jazda i łotewscy chłopi, mszczący się za liczne rabunki i gwałty. Sam Karol cudem uniknął śmierci, kiedy zabito pod nim konia. Swojego oddał mu przyboczny rajtar, Henryk Wrede, który czyn ten przypłacił życiem.
Historycy oceniają szwedzkie straty w tej bitwie na 6-9 tysięcy ludzi. Zginęła prawie cała piechota. Przepadła artyleria i tabory . Z kawalerii na okręty dotarło zaledwie kilkuset jeźdźców. Polsko – litewskie - kurlandzkie straty to około 100 zabitych (zginęło 13 towarzyszy husarskich) i ponad 200 rannych (w tym Lacki, Wojna i Dąbrowa). Padło również około 150 koni.  Bitwy nie przeżył też wspomniany na początku towarzysz husarski Tomasz Krajewski. Widząc klęskę swojej armii Karol Sundermański osobiście przebił go rapierem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz