czwartek, 22 marca 2012

Pieśni Powstania Warszawskiego - "Marsz Mokotowa"

Sceny pochodzą z filmów z inscenizacji "Mokotów 1944"

To jedna z najpopularniejszych pieśni Powstania Warszawskiego. Autorem tekstu jest kpr. pchor. „Karnisz” – Mirosław Jezierski, żołnierz 2 plutonu WSOP (Wewnętrzna Służba Ochrony Powstania). Muzykę napisał  ppor. „Krzysztof” – Jan Markowski.
Marsz przyjął się błyskawicznie na całej dzielnicy, w czym pomogło opublikowanie tekstu i nut w czasopiśmie „Baszta”.  Bardzo popularny był również po wojnie, kiedy  publikowano go we wszelkich możliwych śpiewnikach i antologiach.  

----------------------------------

Nie grają nam surmy bojowe
I werble do szturmu nie warczą,
Nam przecież te noce sierpniowe
I prężne ramiona wystarczą.
Niech płynie piosenka z barykad
Wśród bloków, zaułków, ogrodów,
Z chłopcami niech idzie na wypad,
Pod rękę, przez cały Mokotów.

Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,
Tak w piersiach gra, aż braknie tchu,
Czy słońca żar, czy chłodna noc,
Prowadzi nas pod ogniem z luf.
Ten pierwszy marsz to właśnie zew,
Niech brzmi i trwa przy huku dział,
Batalion gdzieś rozpoczął szturm,
Spłynęła łza i pierwszy strzał!

Niech wiatr ją poniesie do miasta,
Jak żagiew płonącą i krwawą,
Niech w górze zawiśnie na gwiazdach,
Czy słyszysz, płonąca Warszawo?
Niech zabrzmi w uliczkach znajomych,
W Alejach, gdzie bzy już nie kwitną,
Gdzie w twierdze zmieniły się domy,
A serca z zapału nie stygną!

Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,
Tak w piersiach gra, aż braknie tchu,
Czy słońca żar, czy chłodna noc,
Prowadzi nas pod ogniem z luf.
Ten pierwszy marsz niech dzień po dniu,
W poszumie drzew i w sercach drży,
Bez próżnych skarg i zbędnych słów,
To nasza krew i czyjeś łzy!

wtorek, 20 marca 2012

Piwo (Z. Gloger).

Piwosz - rzeźba figuralna z południowej fasady
wrocławskiego ratusza.


Piwo
(Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera)

Wbrew potocznym przekonaniom to wcale nie gorzałka, ale właśnie piwo było naszym narodowym napojem, i doprawdy trudno wyobrazić sobie bez niego staropolską kuchnię. Zygmunt Gloger poświęcił złocistemu napojowi obszerny artykuł w swojej „Encyklopedii Staropolskiej”. Przytaczam ów tekst ze znaczącymi skrótami.
„Piwo. W Polsce mamy wzmianki o chmielu w XIII w. W XVI w. chmiel był już przedmiote...
m handlu wywozowego z Litwy, a Statut Litewski przepisuje surowe kary na szkodników w chmielnikach. Królewicz Zygmunt I spożywał zawsze na śniadanie „gramatkę”, tj. polewkę piwną z grzankami. Do obiadu podawano mu piwo proszowskie a nawet dalekie piwo piotrkowskie. Słodownicy w Wilnie stanowili osobną klasę przemysłowców. Zygmunt August, dając roku 1551 przywilej w Warszawie na warzenie piwa Negelinowi i Ulrychowi, zaleca wszystkim innym piece ich systemu, a to z powodu, że na takowych 3-ą część paliwa oszczędzali. Konstytucja z r. 1565 ustanowiła podatek czopowy za wyszynk piwa po 4 grosze od beczki: piątkowskiego, piotrkowskiego, łęczyckiego, bydgoskiego i przemyskiego, za piwa zaś świdnickie, głogowskie, berneńskie, gdańskie i wrocławskie po 6 groszy. Piwo proszowskie i piotrkowskie uważane było za najlepsze.
Piwowarstwo było ważną gałęzią przemysłu krajowego, który przez konsumpcję pszenicy i jęczmienia wspierał znakomicie rolnictwo i musiał być zyskownym, skoro ile razy chodziło o podniesienie podupadłych miast, zawsze dozwalano im swobodnego piwowarstwa. Jeszcze w XVI w. warzono piwo z pszenicy. Kromer w opisie Polski za Zygmunta Augusta powiada, że piwo w województwach pruskich warzy się z jęczmienia, w reszcie Polski z pszenicy, miałko zmielonej lub stłuczonej a wywarzonej z wodą i chmielem; niekiedy zaś do pszenicy lub jęczmienia dodają żyto lub owies. W innem miejscu zaświadcza Kromer, że „Polacy, ograniczając swe pijaństwo do jęczmiennego piwa, wina niewiele używają”. Taksa żywności na ratuszu krakowskim z r. 1573 stanowi, aby piwo warzono tylko z czystej pszenicy. To też poeta Miaskowski mówi o piwie, jako o napoju z „pszennej jagody”. Atoli w wieku XVII jęczmień wziął górę nad pszenicą. Prawo z r. 1585 przepisuje, aby na 10 korcy jęczmienia dodawano jeszcze 2 czystej pszenicy. Lekarze zalecali chorym piwo krakowskie dwuraźne (dubeltowe), a wielu Polaków przekładało wystałe piwo pszeniczne nad wina hiszpańskie. Beauplan powiada w połowie XVII w., że „Polacy w czasie obiadu piją tylko piwo, w ogromnych szklenicach, kładąc w nie grzanki chleba polane oliwą”. Rzączyński powiada, iż do Śląska i Brandenburgii wywożono z Wielkopolski piwo grodziskie. Na Mazowszu słynęło tradycyjnie piwo wareckie, tak jak w Litwie: grodzieńskie, kiejdańskie, nieświeskie, balwierzyskie a orszańskie na Białejrusi. Piwa szlacheckie, klasztorne, marcowe i owsiane, lubione i zdrowe, stały się podaniowemi. Zdrowa, smaczna i posilna polewka piwna, t. j. piwo zagrzane z żółtkiem, zastępowała dzisiejszą kawę i herbatę na śniadanie. Kitowicz w opisie obyczajów za czasów saskich powiada: iż „piwa dawano do stołu, ile kto chciał, naczas po kieliszku wina, albo po szklance miodu; skoro się stół skończył, już kropli piwa w izbie stołowej nie znalazł. Pracowite i skrzętne polskie gosposie w każdym domu przygotowywały wyśmienite, jasne, lekkie, szumujące piwo „szlacheckie”. Dopiero w pierwszej połowie XIX wieku zaprzestano po dworkach wiejskich warzyć „piwo szlacheckie”. Dawniej w czasie żniwa wywożono je na pole dla żniwiarzy, dawano w podarku na wesela kmieci i t. d. Lud wiejski na Mazowszu i Żmudzi zachował dłużej zwyczaj warzenia piwa w domu, o ile zdołał ukryć tę czynność przed władzą akcyzną (podatkową). W niektórych stronach robią takie piwo z samych jagód jałowcowych. Po domach miano zawsze do warzenia piwa 3 naczynia: trzynóg, kadkę i kociołek”.
Jedną z niezliczonych anegdot o polskim piwie związana jest z osobą nuncjusza papieskiego Hipolita Aldobrandiniego, późniejszego papieża Klemensa VIII (zm. W 1605 r.). Jedna z wersji tej historii mówi, że przebywając w Polsce rozsmakował się w wareckim piwie. Twierdził, że było „wyborne, szczypiące, z koloru i smaku do wina podobne”. Kiedy po latach w Rzymie leżał zmorzony ciężką gorączką wyszeptał "...sancta piva di Polonia". Czuwający przy nim duchowni myśląc, że chodzi o jakąś nieznaną świętą zaczęli się głośno modlić „"Santa Piva ora pro nobis" ("Święta Pivo, módl się za nami"). Słysząc to chory wybuchnął śmiechem, dzięki czemu dokuczający mu wrzód pękł i papież zaczął zdrowieć.

Ryby, rybactwo (Z. Gloger).

Strona tytułowa
„O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów i t. d.”
 Olbrachta Strumieńskiego.

Ryby, rybactwo.
(Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera)

Jakkolwiek ryby od czasów pierwotnych musiały być w Polsce jednem z głównych źródeł pożywienia miejscowej ludności, to jednak dopiero od czasów zaprowadzenia chrześcijaństwa i postów obowiązujących, stały się w pewnych porach roku nieodzownym artykułem żywności. Za doby panowania w Polsce Piastów, jadał w poście gmin śledzia, możniejsi ryby krajowe lepszych gatunków. Śledzie solone... rozwożono po kraju w beczkach, albo nadziane na rożny (zapewne wędzone). Na jeden rożen (oczywiście drewniany a nie żelazny) nadziewano do 30-tu śledzi. Musiał być wielki odbyt ryb tego rodzaju, kiedy Klemens Małopolanin, zakładając w XIII w. klasztor w Jędrzejowie i przeznaczając dlań dochody z miasteczka, warował sobie (roku 1243), ażeby po jednym śledziu z każdej beczki dawali mu handlarze, jako panu miejscowemu (Raczyński, Długosz). Było po kraju wiele stawów i sadzawek, które dostarczały ryb na długie posty. Długosz chwali Przecława, biskupa wrocławskiego, że bogobojny ten kapłan lubił zakładać sadzawki. W wiekach owych zastrzegano różnicę sieci (nabryda, płachta, drugubica, mszesza, więcierz, słompnica, przywłok, kłomia, kidło), pory: zimą, latem, po zaciągu księcia, brodząc, w łodzi, tak daleko jak strzała rzucona z młyna sięgnie, koło gór, w środku jeziora, przy brzegu i t. d. Wymienione są w dokumentach ówczesnych gatunki ryb: mrosty, łososie, jesiotry, bugle, szczupaki, węgorze, sielawy, liny, karasie, lipienie i t. p. Szajnocha w dokumentach z XIV wieku znalazł wymienione sieci i narzędzia rybackie: włóki, wędki, więcierze, potrestnice, słabnice, wiersze, zabrodnie, niewody, żaki, oraz ryby: łososie, jesiotry, czeczugi, lipnie, berzany, ukleje, kleszcze, sielawy. Niektórym poddanym było wolno łowić tylko na nogach stojąc, czyli brodząc, t. j. bez użycia czółna, zatem przy brzegu.
Statut Kazimierza Wielkiego powiada, że ryby wolno łowić w starej rzece czyli rzeczysku ludziom z obu stron brzegu mieszkającym, gdzie się rzeka bez powodu ludzkiego inaczej obróci. Ale jeśli za dowcipem ludzkim obrócona będzie, tedy tylko jedna z dziedzin, przy której owo stare rzeczysko zostało, ma mieć własność w obu brzegach onej rzeki starej albo potoczku. Ryby w jeziorze lub stawie ktoby pokradł, ma za nie stronie dosyć uczynić. Prawo z r. 1496 nakazuje, że ryby nie stawieniem płotów (jazów), ale sieciami łowione być mają na rzekach, przez które statki chodzą (Vol. leg. I, f. 258). Na stół młodego królewicza Zygmunta I-go, gdy przyjeżdżał do Krakowa, jak to z rachunków jego widzimy, kupowano: łososie, płocice, kiełbie, ślizie, karasie, okonie, kleszcze i lipienie. Wład. Łoziński w dziele swojem „Patrycjat i mieszczaństwo lwowskie” opowiada, że w XVI w. kwitł we Lwowie międzynarodowy handel ryb. Mieszczanie tamtejsi kupowali na ten handel ryby od szlachty z jej stawów licznie urządzonych na Rusi Czerwonej. W dokumentach wspominane są najczęściej stawy: złoczowski, szczerzecki, zaleski, borecki nad rz. Wrzeszycą, kurowicki, łojanowiecki, januszpolski, szulczyński, kozłowski, zasławski, podhajecki, komarzański, kuźmiński, czerniatyński, czernihowski, malczycki, buski i t. d. Filje handlu rybnego lwowskiego potworzyły się w Busku, Jaworowie, Łucku i t. d. (str. 46). Ryby suszone i solone rozsyłano ze Lwowa w najdalsze strony Polski; dostawiano na stół królewski (liny, szczupaki) a nawet zagranicę (str. 75). Za Zygmunta Augusta sprzedawano beczkę ryb po 36 grzywien (inne szczegóły ob. tamże str. 288).
Hodowla ryb bardzo się w ówczesnej Polsce rozwinęła, co się też odbiło i w piśmiennictwie. W r. 1547 wydał Dubrawski we Wrocławiu książkę łacińską o hodowli ryb, którą wytłómaczył na język polski Andrzej Proga p. t.: „Dubrowjusza Janusza o rybnikach i rybach ksiąg pięcioro, z przydatkiem Joachima Camerarjusza Medyka Norymberskiego, w Krakowie”. Olbracht Strumieński w dziełku „O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów i t. d.” wydanem w Krakowie 1573 r. wspomina: Czerniechów, Niepołomice, Babice, Szczyglice, Niegrów, Oświęcim, Pszczynę. Pisemko to obejmuje wszystko, co wówczas wchodziło w zakres sztucznego stawowego gospodarstwa. Stanisław ze Strojnowa Strojnowski, uzupełniając dziełko Strumieńskiego, wydał: „Opisanie porządku stawowego”, a w r. 1609 wyszło już w Krakowie drugie wydanie tej książki. Paweł Palczowski wymienia w roku 1609 ryby ruskie: jesiotry, wyże, czeczuki, łososie, sielawy i leszcze. Twardowski pisze: „Widać w tej wodzie srebrne mrzany i pstrągi nakrapiane”.
W książkach i papierach polskich z w. XVII i XVIII napotkaliśmy jeszcze następujące nazwy ryb: amernice, anabasy, byczki lub połosze, brzany inaczej zwane barwanami, rapami, boleniami, białki, banie z rodzaju dwuzębów (Diodon), certy, cierniki, dubiele, drętwy, flądry, głowacze i głowacice, jazgarze, jesiotry świeże, słone i wędzone, klenie, krąpie, koropie (z Dniepru), kleszcze, kiełbie, konie, łososie bywały świeże, suche, gdańskie i dunaleckie, wielkie zwano krukami, mientuzy, minogi, miecze („w rodzaju Hiphias”), obłączki, okleje, perki, płatajki, porsze, pałosze, pyny czyli lipienie, romuchlami nazywano w Prusiech dorsze; rogacze, ślizie czyli śliźnie, stokwisze, świnki, suchwy; wyzinę nazywano także kózka, wiorozuba wyrozębem; szczupaki były głowne i łokietne; bydlinek nazywał się śledź wędzony. Miaskowski za czasów Zygmunta III tak pisze o poście:


Co gotują? Węgorze, śledzie, szczuki w soli,
Wizinę, łosoś, karpie, brzuchom na post gwoli,
Ci nie myślą potężnie z ciałem wstąpić w szranki,
Ale kuflem dwuuchym chcą szlamować dzbanki;
Bo jako to nie mogło nigdy być bez wody,
Niż co z niej wyciągnęły konopne niewody;
Tak po śmierci solone brzydzą się nią zasię,
Ale piwo i wino każą nosić na się.

W wielu miastach nadrzecznych istniały konfraternje czyli bractwa rybackie. Cech rybaków warszawskich miał swój statut spisany po polsku w r. 1532. W kościele Panny Maryi na Nowem Mieście w Warszawie odbywało się dawniej zawsze w dniu św. Barbary nabożeństwo rybaków. Jeszcze za czasów Saskich z całemi rodzinami i swoją czeladzią zwykli oni na rannem i wieczornem znajdować się nabożeństwie, po którem rozdawali ubogim ryby, jako jałmużnę. Siarczyński w „Wiadomości o Jarosławiu” (str. 131) pisze o konfraternii rybaków nad Sanem. Piszący to wtajemniczał się z upodobaniem podczas młodości swojej w życie i sposoby rybaków we wsi rodziców swoich nad Narwią. Ryby, zamieszkujące tę rzekę, zwały się w gwarze miejscowego ludu: scubeł (szczupak), jaź, lesc, okuń, płotka, mientuz, piskorz lub wiun, jezgarz, kiełb, lin, uklej, bieluga lub bielucha zwana także bielizną i karaś. Z Biebrzy przypływała niekiedy do Narwi babia-łyta a z Wisły niezmiernie rzadko zabłąkał się sum. Dwór łowił ryby niewodem, chłopi zaś zastawiali wiersze i żaki, zaciągali chobotnią, włókiem, drygubicą, watą, brodzili z kłomlą czyli kłomką, łapali przy jazach na podrywkę, jeździli z dróżką, w dzień łowili na wędkę i klucz, w nocy na wiosnę przy świetle łuczywa jeździli z ością, która składała się z żelaznego zębatego grzebienia, osadzonego na drewnianem piechowisku.
W przygotowującej się do druku monografii dawnej ziemi Bielskiej, stanowiącej niegdyś północną połowę województwa Podlaskiego, rybactwo na górnej Narwi będzie przedmiotem dość obszernego rozdziału w tem kilkotomowem dziele. W zakończeniu niniejszego artykułu o rybach nadmienić musimy, że ryba wchodzi w skład herbu Glaubicz a dwie ryby przedstawia herb Wadwicz. Jest jeszcze ryba w herbie Mars vel Noga, jak również w herbie miasta Koropowa.

piątek, 16 marca 2012

Galeria Powstań Śląskich - cz. XIV.

Pierwszy numer "Kocyndra" z 1920 r.

Fragment siódmej strony pierwszego "Kocyndra".


Strona tytułowa "Kocyndra" wydanego
przed wybuchem III Powstania.

czwartek, 15 marca 2012

Arsenał - epoka stanisławowska do Powstania Kościuszkowskiego - różne.

Artyleria z 17954 r.
Mal. W. Eljasz według M. Stachowicza.

Piechota liniowa. Od lewej: szeregowy 8 regimentu gen. Potockiego, szeregowy regimentu gen. Raczyńskiego, szeregowy regimentu Czapskiego, szeregowy 1 regimentu królowej Jadwigi. Mal. M. Stachowicz.


Towarzysz 1 Kowieńskiej Brygady Kawalerii Narodowej
Wielkiego Księstwa Litewskiego w 1792 r.

Mal. J. Harasimowicz.


Towarzysz straży przedniej z 2 Pułku
Buławy Polnej Koronnej w 1792 r.

Mal. J. Harasimowicz.

poniedziałek, 12 marca 2012

Święcone (Z. Gloger).

Święcone (mal. W. Tetmajer).

Święcone
(Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera)

"Lud polski najuroczyściej obchodził Wielkanoc. W Wielką Sobotę kapłan poświęcał  wyczekiwaną po długim i surowym poście obfitą mięsną zastawę świąteczną. Gdy przybył do dworu wiejskiego cała wieś znosiła w święcone w kobiałkach podesłanych  białymi ręcznika i ustawiała w półkole na ziemi, pośrodku zaś ceber z wodą. Kapłan poświęcał wodę i jadło, które przybierał nazwę „święconego”. Wodę rozbierano do wszystkich domów we flaszki, a resztę wylewano do studni. Potem kapłan święcił we dworze święcone  gospodarza. W dawnych czasach po rezyrekcyi o północy dzielono się jajkiem. Dzisiaj rozpoczynają od tego jadło zimne w dniu świątecznym.
W dniu tym przy stole spotkawszy się, najzawziętsi  nieprzyjaciele podawali sobie dłonie na znak pojednania i przebaczali nawzajem. Ł. Gołębiowski pisze w trzecim lat dziesiątku XIX wieku: „ Uginają się i teraz stoły pod ciężarem szynek, mięsiw, jaj, kiełbas, placków, mazurków. Rzadko gdzie dają się widzieć starożytne kołacze, obertuchy, jajeczniki. Jakaż radość kiedy się udały ciasta, smutek w przeciwnym razie. Są ciasta parzone, baby pety netowe, dla równości dziurek tak nazwane. Po miastach bogatsi cukiernicze zastawiają ciasta, lukrowaniem ozdobne, baby migdałowe, z razowego chleba, z ciasta białego, różowego lub ciemnego, torty królewskie itp.  Najokazalsze w Warszawie bywa święcone u państwa Zamojskich, u namiestnika, prezydenta miasta, marszałka dworu, wszędzie staropolskiej gościnności są miłą pamiątką i oznaką”.
Gdy za wojen napoleońskich wojownicy polscy w Hiszpanii na Wielkanoc święcone nastawili, aby przypomnieć sobie ojczyznę ukochaną, księża hiszpańscy mieli trudność w znalezieniu odpowiedniej modlitwy dla poświęcenia, a lud hiszpański zaproszony do dzielenia się jajkiem podziwiał pobożność i gościnność Polaków. 
Na Rusi Czerwonej – powiada Wójcicki – gospodynie  wysadzają się, aby baby wyrastały jak najwyżej i odznaczały się lekkością. Ani Wójcicki, ani Gołębiowski nie wspominają, że ciasta wielkanocne od wieków nie mogły się obejść bez szafranu, który nie tylko nadawał im żółtą barwę, ale -  jak utrzymywano – także rozweselał, a były to święta zawsze wesołe, bo zbierała się na nie dalsza i bliższa rodzina.  Także ci, którzy własnych domów i ognisk nie mieli, gościnnie i serdecznie byli przez bogatszych krewnych przyjmowani. Wśród pięknych miniatur ozdabiających Pontyfikał Erazma Ciołka, z pierwszych lat XVI wieku, znajdujemy ceremonię święcenia jadła złożonego z pieczonych prosiąt i strucli. Kropidło, talerz a wodą. Wszystko jak dzisiaj, choć obraz piąty wiek swojej starości zaczyna".

niedziela, 11 marca 2012

Grupa Rekonstrukcji Historycznej "Parasol"

(fot. P. Czyżewski)

Grupa Rrekonstrukcji Historycznej "Parasol" powstała z inicjatywy dawnych harcerzy 265 WLDH-y „Skrzydła” im. Batalionu Parasol i ich przyjaciół. Celem Grupy jest zrzeszenie osób zainteresowanych podtrzymywaniem tradycji historycznych, wojskowych i patriotycznych Batalionu „Parasol” poprzez odtwarzanie jego umundurowania, wyposażenia i uzbrojenia.Członkiem Grupy może zostać każda osoba, która spełni warunki rekrutacji, zastosuje się do postanowień Regulaminu Grupy oraz złoży pisemną deklarację przystąpienia do GRH „Parasol”.


Przykład wyposażenia grupy:  hełm niemiecki M42, bluza maskująca SS „panterka” bez kieszeni, typ dąb-jesień, koszula cywilna, chusta granatowa w białe groszki, niemiecki pas główny z klamrą SS, szelki szturmowe niemieckie, polskie sukienne spodnie wojskowe, granat angielski 36M „Mills”, kopia, pistolet maszynowy MP40 ( kopia).
 ------------------
Strona internetowa GRH "Parasol": 

---------------------