Godło województwa mazowieckiego w I RP.
Stosunki narodowościowe w Polsce XVI wieku - część II.
(Dzieje kultury polskiej Aleksandra Brücknera)
(Dzieje kultury polskiej Aleksandra Brücknera)
W lennie pruskim szerzyli się Mazurzy (jak i Litwini, którzy dopiero w XV i XVI wieku z Litwy właściwej do Prus napływali) na pustkowiach wyludnionych przez wymarcie i przesiedlenia Prusów pierwotnych, którzy w ciągu tego wieku doszczętnie niemal wyginęli. Kolonizacja nie uszła uwagi ks. Albrechta, który swoich nowych poddanych starał się pozyskiwać dla wiary ewangelickiej i w tym celu katechizmy polskie (jak i pruskie, i litewskie) wygotowywać kazał; Królewiec stał się dla Mazurów placówką umysłową, tu trudzili się Radomski i Kwiatkowski przekładami pruskich Agend i innych ksiąg liturgicznych; Królewiec posiadał kaznodzieję polskiego i wydawał wszelakie podręczniki (np. tu przeniesiono dalsze wydania Wokabularza krakowskiego) i liczne księgi polskie — już nie dla Mazurów, lecz dla całej Polski (zob. niżej).
Zacierały się w samej Polsce powoli rysy partykularne, plemienne czy dzielnicowe, ale to był proces nieraz świeży; autonomiczne zupełnie Mazowsze wcielono dopiero po r. 1526 do Korony; Prusy, Ruś i Litwa, Inflanty zlały się dopiero w roku 1569 w jedno państwo, Prusy nie bez oporu, Litwa zachowując swoje prawo i autonomię. Stosunki gospodarcze i etnograficzne wywoływały znaczne różnice. Szlachta np. ruska odznaczała się gwałtownością, nawykiem do bezprawia, a tłumaczono to bliskością stepu i Tatarów; ona dostarczyła protestantyzmowi najliczniejszego kontyngentu i najskrajniejszego zarazem, chociaż dla swej bujności i butności nie najdłużej w nim wytrwała; inaczej litewska, poważna a powolna. Wielkopolska szlachta przewyższała ruską kulturą, równowagą, umiarkowaniem; ta anarchiczna raczej, tamta lojalna; miasta, nierównie liczniejsze i zamożniejsze (np. Poznań), przewyższały ruskie (z jedynym Lwowa wyjątkiem). Miast Mazowsze wcale nie posiadało, Warszawa zaczęła się dopiero w tym wieku podnosić, do czego się walnie przyczyniło, że ją obrano na miejsce elekcji i sejmowania. Ale Mazowsze było aż nadto ubogie; nie miało własnego handlu; przecinały je wprawdzie drogi z Wilna na Poznań, ale tylko furmani na tym zyskali; rozrodzona szlachta na drobnych udziałach gospodarowała jak najskromniej, uprawiała rolę, nie umysł, i w Poznaniu czy Krakowie wyśmiewano niekulturalność „ślepo rodzących się” Mazurów. Oto np. opowiadano o Mazurku... co się doma dylągiem uchował i wielkim mazgajem urósł; ojciec, widząc, że czysty dyląg, wysyła go w świat; on chce do Zimu, na co ojciec zezwala, bo słyszał, że tam miasteczko cudniejsze niż nasza Warsewka; osiodłali mu konia, matka dała mu kilka wiardunków; z gleniem chleba pojechał. Gdy mu się jazda sprzykrzyła, zapytał chłopa o Zim; chłop nic o nim nie słyszał. „O przysięboru (przysięgam Bogu), żem ci go już minął”, i wraca do domu, gdzie wyżeł nań wesoło szczeka: „Poznałeś mię, sachu!” — Ależ nie kpijmy z Mazurów; zgłupiać oni mówią, ale bez rozmysłu uderzy. Takie to o nich opowiadano dykteryjki prozą, wierszem i pytano: Mazurowie mili, Gdzieście się popili? itd. Opaleński w Satyrach opowiadał o Mazurze, co u szynkarki o cenę wszelkich trunków pytał, a w końcu „taśbiru za szelląg” zażądał, bo więcej w kalecie nie było. Ile śmiechu nabawili Mazurzy świat polski, gdy się w pełnym rynsztunku, tj. z nasiekaną pałką i z gęsim piórem za magierką pod Wolą okazywali, a Rdesta (Ernesta) nie chcieli! Z opisu Mazowsza przez Święcickiego (koniec XVI wieku) wynika zresztą, że Mazowsze wcale nie było równomierne; były ubogie powiaty, np. Rawskie i Pomroże, gdzie szlachta wręcz z rozbojów żyła; popędliwa była aż nadto i gwałtownością ruską przypominała; za to różnowierstwem się brzydziła i Żydów nie znosiła:. Magnatów nie miała wcale, którzy w Małej Polsce i na Rusi (i Litwie) rej wodzili; w Wielkiej było ich nierównie więcej, ale żaden z nich nie dorównał tamtym.