środa, 4 kwietnia 2012

Obcy w kulturze polskiego średniowiecza cz. I. (A. Brückner)


 Bolesław Chrobry. Rys. A. Lesser.

Obcy w kulturze polskiego średniowiecza cz. I.
(Dzieje kultury polskiej A. Brücknera)
Obok rodzimych działały, co przy zaczynającej się kulturze chrześcijańskiej było nieodzowne, wpływy obce. Niewiele o nich wobec ubóstwa źródeł wiemy; trudno nam ocenić wszystko-, co młoda organizacja państwowa wzorom frankońskim bezpośrednio zawdzięczała, ale na pewno wiemy, że nie tylko obce duchowieństwo, lecz i obce rycerstwo do Chrobrego jak do Szczepana się garnęło. Nie przypisywalibyśmy tradycji Gallowej wielkiego znaczenia, ale to, co on o obcych mówi, nie jego wymysłem trąci; wedle niego uskarżał się Chrobry,
...że brak mu rycerzy tylko. I którykolwiek prawy gość u niego w rycerskiej służbie się odznaczał, nie rycerzem, lecz królewicem się zwał (drużyna królewska?) i jeśli o którym z nich usłyszał, że w koniach, jak to bywa, czy w czym innym szwankuje, obsypywał go darami i mówił: „gdybym mógł tego prawego rycerza tak od śmierci bogactwami uwolnić, jak mogę jego niefortunę i ubóstwo moim dostatkiem przeprzeć, samą zachłanną śmierć bogactwami bym obciążył, abym tak dzielnego w rycerstwie zachował".
Gdyby Chrobry pisał był „pouczenie" synowi jak Szczepan Emerykowi albo Włodzimierz Monomach synom, czytalibyśmy może i u niego te same słowa: Goście i przybysze tyle przynoszą pożywni, ze można ich godnie na szóstym miejscu dostojeństwa królewskiego zaliczyć. (Rzym wyrósł), bo wiele szlachty i mędrców z stron różnych tam spływało, Rzym byłby do dziś niewolnikiem, gdyby go Eneadzi nie byli zwolnili. Bo jak goście z różnych stron i prowincji przychodzą, tak samo wiodą z sobą rozmaite języki i zwyczaje, rozmaite świadectwa (documenta) i broń, co wszystko zdobi i wielbi pałac królewski, a przeraża zuchwałość obcych. Bo państwo o jednym języku i zwyczaju niedołężne i kruche bywa. Dlatego, synu, każę tobie, abyś ich z dobrą wolą żywił i miał we czci, aby chętniej u ciebie niż gdzie indziej mieszkali. Wiemy też istotnie od spółczesnego świadka (Thietmara), że Chrobry do swego wojska Niemców i Wągrów ściągał, i możemy na pewne przypuścić, że niejeden obcy u niego pozostał i ród szlachecki założył. Jeżeli nikogo niemal (prócz Czechów) wskazać nie możemy, czy temu nie zawinił i rozruch, r. 1037? Na Węgrzech przynajmniej tradycja trzynastowieczna twierdziła, że taki sam rozruch węgierski zwrócił się przeciw obcym, że wymordowano Niemców i Romanów (Latinos), nie oszczędzając kobiet ani dzieci i księży, których Piotr Wenecjanin plebanami i opatami ustanowił. Nawet parę lat później w Czechach — tu zupełnie bez podkładu religijnego, tylko w celach politycznych — książę Spycigniew r. 1055 wszystkich Niemców, bogatych czy ubogich, czy obcych, w ciągu trzech dni z Czech wyświecił. Ale bez tych obcych nie obeszło się ani w Czechach, ani na Węgrzech, ani w Polsce, tak jak drzewo młode, by dobrze rosło, obcą podporą się ubezpiecza, choćby i podpory z czasem odmieniać wypadało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz