piątek, 24 sierpnia 2012

Kampania wrześniowa 1939 r. – fakty i mity (cz. I).

Dywersanci z grupy Herznera po akcji w Mostach.


Prawdziwy początek wielkiej wojny.

Każdego roku 1 września obchodzimy kolejne rocznice wybuchu II Wojny Światowej i niemieckiej agresji na Polskę. Mało kto jednak pamięta, że pierwsze strzały w tym konflikcie padły znacznie wcześniej. Przez całe lato na naszej zachodniej granicy trwała zakrojona na szeroką skalę akcja niemieckich grup dywersyjnych. Celem ich ataków były polskie posterunki graniczne, oraz infrastruktura kolejowa i przemysłowa. Oprócz destabilizacji państwa polskiego niemiecka dywersja miała dostarczyć Hitlerowi wiarygodnego pretekstu do uzasadnienia przed Europą ataku na Polskę. Dlatego dywersanci atakowali min. szkoły i majątki należące do mniejszości niemieckiej. Takie akcje przedstawiano później jako przykłady „polskiego terroru”.
Pierwszy termin niemieckiego ataku wyznaczony był na 26 sierpnia o godzinie 4.15. Przesunięto go na 1 września ze na niejasną sytuację w związku z angielskimi i francuskimi gwarancjami dla Polski. Pośpiesznie odwoływano planowane wcześniej akcje dywersyjne. Do jednej grupy nowe rozkazy jednak nie dotarły. W nocy z 25 na 26 sierpnia grupa niemieckich dywersantów z wrocławskiego oddziału Abwehry pod dowództwem por. Hansa Albrechta Herznera (ok. 30 osób) wyruszyła na Przełęcz Jabłonkowską z zadaniem opanowania tunelu i stacji kolejowej w Mostach (obecnie na terenie Czech). Podkomendni Herznera rekrutowali się z niemieckiej mniejszości na Śląsku Cieszyńskim (przede wszystkim z Kampf – Organisation w Jabłonkowie) . Mieli cywile stroje, a jedynym wyróżnikiem przynależności były opaski ze swastyką. Polskie dowództwo, świadome strategicznego znaczenia tego miejsca („południowa brama do Polski”), dopilnowało zaminowania tunelu, co wykonali saperzy 21 batalionu z Bielska. Obronę wzmocnili żołnierze Straży Granicznej ze Świerczyńca oraz pododdział 4 Pułku Strzelców Podhalańskich. Wbrew powojennym opisom akcja oddziału Herznera wcale nie przebiegała szybko i sprawnie. Zawiedli przewodnicy opóźniając wyjście grupy na pozycje do ataku. Jeden z pododdziałów zgubił drogą i wdał się w przypadkową potyczkę z Polakami (około godz. 2 w nocy). Nie dotarły również posiłki słowackiej. Niemcy mimo wszystko uderzyli. Około godz. 3 wdarli się na stację, biorąc do niewoli polskich kolejarzy oraz robotników z huty w Trzyńcu. Mimo przecięcia naziemnej linii telefonicznej przeoczyli podziemną łącznicę, z której telefonistka natychmiast zaalarmowała wojsko strzegące tunelu. Polacy już wcześniej, na odgłos pierwszy strzałów, zajęli swoje pozycje przekreślając jakiekolwiek szanse na powodzenie niemieckiego ataku. Kiedy dywersanci około godz. 5 nawiązali w końcu łączność ze sztabem niemieckiej 7 dywizji piechoty w Żylinie zorientowali się, że oddziały którym mieli torować drogę nie nadejdą, a oni sami mają natychmiast wycofać się za granicę. Około godziny 13.30 oddział Herznera znalazł się na stronie słowackiej, gdzie Niemcy dowiedzieli się o przesunięciu terminu ataku.
Dowódca 12 Dywizji Piechoty Górskiej gen. Józef Kustroń zażądał od niemieckiego dowództwa rozmów w celu wyjaśnienia incydentu. Niemiecki wysłannik zwali odpowiedzialność na „oddziały Grenschutzu”. Dowódca niemieckiej 7 Dywizji Piechoty gen. Eugen Ott oficjalnie przeprosił Polaków określając akcję w Mostach jako „incydent spowodowany przez niepoczytalnego osobnika”. Porucznik Herzner (ów „niepoczytalny osobnik”) za udział w agresji na Polskę otrzymał Żelazny Krzyż. Był później dowódcą ukraińskiego batalionu Nachtigall, oskarżanym o liczne zbrodnie na Polakach i Żydach.   Kolejny raz Niemcy próbowali zająć tunel na Przełęczy Jabłonkowskiej pierwszego września. Polacy także tym razem nie dali się zaskoczyć. Nasi saperzy wykonali swoje zadanie wysadzając tunel i odcinając niemieckim oddziałom tą strategicznie ważną drogę.  
Atak na Mosty był największą akcją niemieckiej dywersji przed atakami z początku września. Nie była to jakaś przypadkowa ruchawka, ale operacja wywiadu wojskowego. Możemy więc incydent jabłonkowski  z 26 sierpnia 1939 r. uznać za rzeczywisty początek wielkiej wojny.


Bibliografia:

1. Wrzesień 1939 na Śląsku, Paweł Dubiel,  Wydawnictwo "Śląsk", Katowice 1963.
2. Prywatna wojna leutnanta Alberta Herznera, Szefer Andrzej , Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1987.

1 komentarz:

  1. Tylko jedna mała uwaga. Obronę wzmocnili funkcjonariusze a nie żołnierze ze Straży Granicznej. Straż Graniczna była formacją policyjną - osoby w niej służące były funkcjonariuszami.

    OdpowiedzUsuń