środa, 4 lipca 2012

Bitwa pod Kłuszynem – 4 lipca 1610 roku.


 Hetman Stanisław Żółkiewski. Portret z epoki.


Bitwa pod Kłuszynem – 4 lipca 1610 roku. 

Była jednym z epizodów polsko – rosyjskiej wojny 1609-1618 r. Wiosną 1610 roku wojska Rzeczypospolitej oblegały Smoleńsk. W czerwcu do obozu dotarły informacje o nadchodzącej odsieczy. Potężna armia rosyjsko – szwedzka koncentrowała się w okolicach Kaługi pod dowództwem Dymitra Szujskiego. Mimo ogromnej dysproporcji sił hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski postanowił zaatakować Moskali. Wyruszył spod Smoleńska 6 czerwca. Zbierają po drodze różne oddziały zgromadził w sumie 6556 kawalerzystów (większość stanowiła husaria) oraz około 200 piechoty z dwoma działami. Armia Szujskiego miała prawie 6-krotną przewagę (!). Oddziały rosyjskie liczyły około 30 tysięcy ludzi. Pułki szwedzkie dowodzone przez Pontusa de la Gardie, a składające się z Szwedów, Francuzów, Niemców, Hiszpanów, Flamandczyków, Anglików i Szkotów, liczyły przeszło 5 tysięcy. Artyleria miała 11 dział. Do starcia doszło 4 lipca pod Kłuszynem. Armia moskiewska obozowała za chronioną wysokimi płotami wioską Prieczistoje. Na północy stacjonowały na południu. Pułki szwedzkie na północy.
Żółkiewski postanowił uderzyć w pierwszej kolejności na potężne liczebnie, ale słabe jakościowo oddziały rosyjskie. Płot uniemożliwiający atak kawalerii został rozebrany i spalony, podobnie jak samo Prieczistoje. Pożar zaalarmował przeciwnika. Oddziały szwedzkie stanęły na prawym skrzydle. W pierwszej linii, osłonięta niedopalonymi płotami, rozwinęła się piechota. Na lewym skrzydle w mieszanym szyku stanęła rosyjska piechota i kawaleria. Hetman Zamoyski rozwinął swoje oddziały w dwóch rzutach. W centrum stanęła husaria Mikołaja Strusia i Aleksandra Zborowskiego. Lewe skrzydło tworzyły chorągwie kozackie Samuela Dunikowskiego. Na lewym skrzydle stanął pułk księcia Janusza Poryckiego oraz 400 kozaków zaporoskich Piaskowskiego. Polacy zaatakowali jeszcze przed świtem. Po trzech godzinach zmusili pułki rosyjskie do odwrotu na Kłuszyn. O zwycięstwie przesądziła husaria, której chorągwie według świadków „po 8 i 10 razy przychodziły do sprawy”. Momentem przełomowym było nieudane wejście do akcji zaciężnej rajtarii służącej w armii Szujskiego. Wykonując swój karakol (manewr strzelenia szeregami) rajtarzy zderzyli się z gwałtownym atakiem husarii, która błyskawicznie rozbiła ich i odrzuciła na pułki rosyjskie, które zmieszali swoją ucieczką. Kiedy jazda bojarska w panice wycofała się z walki na polu wciąż pozostała rosyjska piechota, broniąca się w zabudowaniach wsi Pirniewo.
W tym samym czasie lewe skrzydło polskie bez powodzenia walczyło ze Szwedami, nie mogąc przełamać oporu piechoty broniącej się spoza płotów. O klęsce Szwedów przesądziło nadejście polskiej piechoty. Dwa falkonety zniszczyły większość płotu, a hajducy, chociaż zmęczeni forsownym marszem ruszyli do ataku . Odrzucili szwedzką piechotę w kierunku obozu otwierając drogę własnej kawalerii. Żółkiewski wycofał jazdę ścigającą pułki rosyjskie i rzucił ją na skrzydło Szwedów. Żołnierze de la Gardie i Horna, pozbawieni dowódców błąkających się po lesie z niedobitkami, mimo ciężkich strat sformowali się ponownie pod swoim obozem. Również Szujski z licznymi oddziałami schronił się w rosyjskim obozie.
Polskie oddziały zablokowały oba obozy. Żółkiewski zgodził się wypuścić armię szwedzką, pod warunkiem złożenia przysięgi, że nigdy nie będzie walczyć przeciwko Rzeczypospolitej. Kilkuset szwedzkich zaciężnych przeszło przy okazji na polską stronę. Armia moskiewska trwała tymczasem biernie w swoim obozie, nie próbując nawet pomóc piechocie osaczonej w Pirniewie. Po kapitulacji Szwedów Szujski uciekł z obozu, a w ślad za nim reszta wyższych dowódców. Załamało to morale armii, która rozpoczęła bezładną ucieczkę. W obozie armii Szujskiego Polacy znaleźli liczne bogactwa, jak złote i srebrne naczynia, szaty, sobole futra oraz setki wozów na których były także pieniądze przeznaczone na żołd dla wojsk cudzoziemskich w wysokości 20 tys. florenów i 30 tys. rubli. W ręce zwycięzców wpadło także kilkadziesiąt chorągwi, a wśród nich adamaszkowa chorągiew Szujskiego, obszyta złotem a także całe uzbrojenie Szujskiego, czyli szyszak, szabla i buława. Ogromna zdobycz powiększona została o karetę Szujskiego i liczne kolasy. Bitwa trwała w sumie pięć godzin. Według Żółkiewskiego poległo w niej 1200 żołnierzy armii szwedzkiej i jeszcze więcej Rosjan. Niektóre polskie źródła mówią, że zginęło w bitwie około 17 000 żołnierzy armii rosyjskiej i szwedzkiej. Relacja o szczęśliwym powodzeniu oręża polskiego w Moskwie podaje, że armia szwedzka straciła 700 zabitych, a armia rosyjska - do 2000 zabitych. Szwedzki historyk Videking podaje, że było 500 zabitych w armii de la Gardie oraz nieznana ilość w armii Szujskiego. Wszyscy wodzowie przegranej armii zdołali uciec. Pontus de la Gardie według relacji Luny uciekł do zamku Oczepow, gdzie został obrabowany do koszuli, obity kijami i wypędzony. Nie lepszy los spotkał Horna.
Straty polskie zdaniem Żółkiewskiego wyniosły ponad 100 zabitych towarzyszy. Liczba zabitych pocztowych zwykle wynosiła 2-3 zabitych na jednego poległego towarzysza. Ponadto armia polska straciła 400 zabitych koni. Była też także pokaźna ilość rannych.
Operacja wyjścia przeciwko rosyjsko – szwedzkiej odsieczy dla Smoleńska to przykład mistrzowskiego działania na liniach wewnętrznych przeciwnika, zakończonego równie znakomicie rozegraną bitwą. Szujski przegrał, chociaż jego armia dysponowała miażdżącą przewagą liczebną, zwłaszcza w piechocie i artylerii. O zwycięstwie zadecydowała znakomite wyszkolenie, doświadczenie i wytrzymałość zawodowych oddziałów polskich. Górowały one zdecydowanie nad składającą się z półzawodowych formacji armią rosyjską, a nawet nad zawodowym wojskiem w szwedzkiej służbie. Był to też kolejny wielki dzień husarii - wyjątkowej kawalerii, zdolnej zarówno do szybkich manewrów, przełamujących ataków jaki i pościgu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz