Pieczęć cz. II.
(Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera)
(Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera)
Aby utrudnić fałszerstwo, kazała kancelarja królewska dawne przywileje potwierdzać drugą i trzecią pieczęcią. W ogólności im więcej miał pieczęci, tem ważniejszy był dokument. Po śmierci każdego króla, kruszono przy pogrzebie gipsowe modele jego pieczęci. Wyrzezanie nowych powierzano zaufanym osobom, nierzadko biegłym w sztuce złotniczej dostojnikom. Wyrzezanie takiej pieczęci nagradzane było nieraz całą wioską i trwało czasem tak długo, że najważniejsze dokumenta, zamiast pieczęci, zawierały tylko przyrzeczenie nieochybnego jej przywieszenia, skoro narzędzie sporządzonem zostanie. Nowym pieczęciom zapewniano w osobnym dopisku takąż samą moc i powagę, jaką miały stare stracone. Nauka o pieczęciach, zwana sfragistyką, stanowi osobną gałąź archeologii, zostającą w ścisłym związku z grafiką i dyplomatyką, t. j. nauką rozpoznawania, czytania i oceniania autentyczności dokumentów. Używanie pieczęci sięga czasów bardzo dawnych a znajomość rozpoznawania prawdziwych od podrobionych musiała być i dawniej nader potrzebną, skoro jedynie na ich autentyczności polegała cała ważność i skuteczność spisanego dokumentu. Sfragistyka dzisiejsza nie ma już podobnego jak dawniej zastosowania, w każdym przecież razie jest jedną z główniejszych nauk, źródła historyczne objaśniających. Wiele bowiem faktów kronikarskich bądź stwierdza, bądź zupełnie je prostuje. W niej zostały tylko ślady nietylko dawnej sztuki rytowniczej, ale zarazem wskazówki ubioru, uzbrojeń a nawet pomysłów architektonicznych z epoki, która nie zostawiła nam po sobie żadnych innych malowanych lub rzeźbionych pomników. Nauki, dające poznać źródła historyczne, których ojcem u nas jest niestrudzony Lelewel, były długo przez Polaków po macoszemu traktowane. Zaledwo jedna numizmatyka zdobyła sobie takich pracowników, jak: Czacki, Lelewel, Bandtkie, Stronczyński, Zagórski, Karol Beyer, Józef Przyborowski i inni. Najgorzej wyszła paleografja i dyplomatyka, bo od czasu wydania przez Stronczyńskiego w r. 1839 „Wzorów pism dawnych”, prawie pół wieku czekaliśmy na dwie źródłowe i staranne prace w tym kierunku Dra Stan. Krzyżanowskiego.
Co do sfragistyki polskiej, to pierwsze kroki na tem polu zawdzięczamy Kazimierzowi Stronczyńskiemu, który przy „Wzorach pism dawnych” podał około 60 pieczęci w wiernych rysunkach niemal wyłącznie z sfragistyki polskiej średnich wieków. Zaraz w następnym roku Edward Raczyński, wydając „Kodeks dyplomatyczny wielkopolski”, zamieścił w nim 24 rysunki średniowiecznych pieczęci, z których dwie tylko nie są polskie. Współcześnie pojawił się na polu sfragistyki polskiej średniowiecznej znakomity pracownik i artysta Kajetan Wincenty Kielisiński, od r. 1834 kustosz zbiorów Gwalberta Pawlikowskiego w Medyce, następnie od r. 1839 bibljotekarz Tytusa Działyńskiego w Kórniku, gdzie też w r. 1849 pracowity i pożyteczny swój żywot, z niezmierną szkodą dla sfragistyki polskiej, zakończył. Pierwsze sfragistyczne rysunki Kielisińskiego, wykonane akwafortą, pojawiły się w „Zbiorze praw Litewskich”, wydanym przez Tytusa Działyńskiego w Poznaniu r. 1841, gdzie dołączonych jest 12 tablic, obejmujących rysunki 43 starożytnych pieczęci, artystycznie wykonanych. Tablice powyższe Kielisińskiego wydał powtórnie Żupański w r. 1853 p. t. „Album W. Kielisińskiego”. Zaś we dwa lata później, w „Poszycie dodatkowym do albumu Kielisińskiego”, dołączył jeszcze 3 nowe tablice z 10 rysunkami pieczęci średniowiecznych. Tablice z pieczęciami Leszka Białego, Leszka Czarnego, Przemysławów Wielkopolskich, niektórych miast i kościołów, ogłoszone w Albumie z r. 1853, wyrył Kielisiński z własnego popędu. Tablice zaś z pieczęciami Grzymisławy, Bolesława Wstydliwego i Przemysława II, robione były dla Stronczyńskiego według tegoż rysunków, jakich Stronczyński jeszcze więcej do wykonania na blasze Kielisińskiemu dostarczył. Gdy nagła choroba pozbawiła życia w sile wieku zasłużonego rytownika, o czem zaledwie w pół roku Stronczyński się dowiedział, blachy po Kielisińskim pozostałe, dla Stronczyńskiego przygotowane, i inne przeszły do rąk V. A. Vossberga, berlińskiego archeologa, który je dodaniem kilku tablic uzupełnił, w jeden ciąg ponumerował, nad wszystkiemi niemieckie nadpisy położył i wraz z tekstem objaśniającym wydał w Berlinie p. t. „Siegel des Mittelalters von Polen, Lithauen, Schlesien, Pommern und Preussen” (r. 1854).
Co do sfragistyki polskiej, to pierwsze kroki na tem polu zawdzięczamy Kazimierzowi Stronczyńskiemu, który przy „Wzorach pism dawnych” podał około 60 pieczęci w wiernych rysunkach niemal wyłącznie z sfragistyki polskiej średnich wieków. Zaraz w następnym roku Edward Raczyński, wydając „Kodeks dyplomatyczny wielkopolski”, zamieścił w nim 24 rysunki średniowiecznych pieczęci, z których dwie tylko nie są polskie. Współcześnie pojawił się na polu sfragistyki polskiej średniowiecznej znakomity pracownik i artysta Kajetan Wincenty Kielisiński, od r. 1834 kustosz zbiorów Gwalberta Pawlikowskiego w Medyce, następnie od r. 1839 bibljotekarz Tytusa Działyńskiego w Kórniku, gdzie też w r. 1849 pracowity i pożyteczny swój żywot, z niezmierną szkodą dla sfragistyki polskiej, zakończył. Pierwsze sfragistyczne rysunki Kielisińskiego, wykonane akwafortą, pojawiły się w „Zbiorze praw Litewskich”, wydanym przez Tytusa Działyńskiego w Poznaniu r. 1841, gdzie dołączonych jest 12 tablic, obejmujących rysunki 43 starożytnych pieczęci, artystycznie wykonanych. Tablice powyższe Kielisińskiego wydał powtórnie Żupański w r. 1853 p. t. „Album W. Kielisińskiego”. Zaś we dwa lata później, w „Poszycie dodatkowym do albumu Kielisińskiego”, dołączył jeszcze 3 nowe tablice z 10 rysunkami pieczęci średniowiecznych. Tablice z pieczęciami Leszka Białego, Leszka Czarnego, Przemysławów Wielkopolskich, niektórych miast i kościołów, ogłoszone w Albumie z r. 1853, wyrył Kielisiński z własnego popędu. Tablice zaś z pieczęciami Grzymisławy, Bolesława Wstydliwego i Przemysława II, robione były dla Stronczyńskiego według tegoż rysunków, jakich Stronczyński jeszcze więcej do wykonania na blasze Kielisińskiemu dostarczył. Gdy nagła choroba pozbawiła życia w sile wieku zasłużonego rytownika, o czem zaledwie w pół roku Stronczyński się dowiedział, blachy po Kielisińskim pozostałe, dla Stronczyńskiego przygotowane, i inne przeszły do rąk V. A. Vossberga, berlińskiego archeologa, który je dodaniem kilku tablic uzupełnił, w jeden ciąg ponumerował, nad wszystkiemi niemieckie nadpisy położył i wraz z tekstem objaśniającym wydał w Berlinie p. t. „Siegel des Mittelalters von Polen, Lithauen, Schlesien, Pommern und Preussen” (r. 1854).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńtakie pieczęcie to już kawałek prawdziwej historii. Zapewne niewiele osób wie jak obyła ona wyrabiana https://www.maxsc.com.pl/pieczatki-2/informacje-ogolne/technologia-wyrobu bo z pewnością jej jakość jest całkowicie inna od dzisiejszych stempli.
OdpowiedzUsuń