Goci. Grafika nieznanego autora z 1900 r.
Różnice stanowe w pogańskiej Słowiańszczyźnie i Polsce (cz. II).
(Dzieje kultury polskiej Aleksandra Brücknera).
Antropologia bowiem, w przeciwieństwie do historii, nie uznaje ...państwa powstałego drogą samorzutnego zróżniczkowania się rodów i zdobycia sobie wskutek tego wyższych form organizacji społecznej bez interwencji czynnika najeźdźczego. Organizacja państwowa musi być zawsze wynikiem oddziaływania najeźdźczej mniejszości, podbijającej ludy, skazane na bezsilność polityczną wskutek swej organizacji rodowej... Wysoki stopień organizacji państwa polskiego w X wieku stanowił rezultat oddziałania organizującego obcych najeźdźców w zamierzchłej przeszłości. Nie liczy się więc antropologia z naiwnymi nieco teoriami najazdu Normanów czy jakichś mitycznych Słowian nadłabskich, uchodzących do Polski przed Karolem Wielkim i naporem niemieckim, bo to rzecz niemożliwa, przeczy jej wyraźnie np. język (zob. niż.); za to przypuszcza antropologia z tym większą pewnością najazd obcy w zamierzchłej przeszłości i przychodzi nawet do konkretnych o nim wniosków. Gotowie w I i II wieku po Chr., zanim wyszli na południe, stworzyli państwo; później wyszli nie wszyscy, a gdyby nawet i wszyscy, to przetrwały raz zorganizowane wyższe formy życia społeczno-państwowego siłą inercji; państwo polskie X w. stanowi dalszy ciąg państwa zorganizowanego przez Gotów. Takie odsunięcie najazdu ułatwia nadzwyczaj jego uznanie; mimo to powołujemy się na przykład Moraw i Czech, dokąd Gotowie ani zajrzeli, gdzie przecież widocznie samorzutnie organizacja państwowa powstała; co nad Morawą i Wełtawą, to mogło się i nad Wartą pojawić, a świadectwa językowe mimo zapożyczenia terminu księdza temu nie przeczą i nasza terminologia państwowo-organizacyjna nie jest pochodzenia gockiego (wojewoda np. nie jest tłumaczeniem niemieckiego Herzoga). Jakżeż zwali Słowianie swoich własnych książąt? Zwali ich włodykami. Prasłowiańska ta nazwa rodzaju żeńskiego, jak słowiańskie nazwy dostojników własne czy obce (wojewoda, sędzia, starosta, panosza, hrabia), urobiona jak moty-ka od rzeczownika włody 'władza' (nad ludźmi, przenigdy nad ziemią — rzeczowników w rodzaju włody było niegdyś wiele); gospodź tylko nad domem rządził (pater familias), i dlatego misjonarze Boga Ojca gospodziem (gospodzinem) przezwali. Włodyków, później księdzami (książętami) przezwanych, było w Polsce. IX wieku co najmniej trzech: krakowski, gnieździeński i mazowiecki; władza ich nieograniczona, despotyczna jak niegdyś naczelników rodowych, z których wyszli. Otaczali ich znaczniejsi w szczepie, potomkowie dawnych starostów rodowych, jako wojewodowie i sędziowie, „co rej wiedli na wiecach, zgromadzeniach, gdzie wiatano (pruskie wajtiat 'mówić'), tj. gadano jak w parlamentum; niżej od nich stali woje wiciędzami zwani, czy drużynę książęcą stanowiąc, czy poza nią rzemiosłu wojennemu oddani, uzbrojeni lepiej i wyćwiczeni, więc do wypraw wojennych, głównie łupieżczych, do chąs nałożeni i na nich wicią 'zdobyczą' (stąd nazwa wiciędzów samych) się obławiający. Pod nimi wszystkimi lud prosty tylko w obronie własnej ziemi do walki stawał, groźny liczbą, nie uzbrojeniem ani wprawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz